Niepozornie wyglądający świeżak z San Diego w 2007 roku swoim debiutem ostro zamieszał na scenie indie rapu. Po niecałym roku odpowiedział nową produkcją na wywołane oklaski; odpowiedział w wielkim stylu. Po raz drugi wydał płytę nie chcącą zejść z słuchawek. Płytę tak świeżą, że ciuchy wyprane proszkiem reklamowanym przez Hajzera mogą podawać jej ręcznik. Klimat podkładów, teksty, których nie wstydzę się nazwać poezją i zabawy wokalem. Wszystko połączone z wielką finezją i powtórzę się świeżością, masą kurwa świeżości. Nic mi nie zostaje jak polecić, bardzo.
sprawdzam, zapowiada sie ciekawie.
OdpowiedzUsuń