7 osobowy skład z Vancouver w Kanadzie, to grupa, której członkowie dla odmiany rapują nie o swoich milionach, a o braku zatrudnienia i pustkach na koncie. Album to produkt pracy sarkastycznych, skłonnych do refleksji backpackerów, którzy w zanadrzu mają jedne z przyjemniejszych bitów, jakie dane mi było usłyszeć przez ostatnie kilka lat.
Traklista:
- Now
- Goldrush
- Oh My
- Time Machine (Feat. Mat The Alien)
- So Tired
- Blah Blah Blah
- Comes & Goes
- Jeers
- Pot Of Stew
- Mashed Potatoes (Feat. Evil)
- High Grade
- Cities Of Gods
- Shoot Low (Feat. Moka Only)
- Itchy Back
- Gutter Ball
- It’s Alright
- Never Go Home
- Sunnyside Motel
- Timelines
- Moose
- Said And Done
- So Many People
- Dig A Grave
zgadzam sie w 100%. ta plyta, podobnie jak united we fall i natural progression sa swietne. comes & goes miazdzy.
OdpowiedzUsuńMoże wyjdę na głąba i w ogóle niekumatego, ale co to urwa znaczy, że ci goście są backpackerami? Bo jak się błyskotlwie domyślam, nie chodzi o to, że pomykają sobie z plecakami.
OdpowiedzUsuńno, że indie rapery są, underground werymacz
OdpowiedzUsuń