Łącząc polskie wyrazy w tytule posta i odrobinę dedukcji możesz dojść do wniosku, że bardzo jaram się tą płytą. Rzadko decyduję się na wrzucenie czegoś polskiego. Powód tego zależy od perspektywy: niektórzy moi znajomi np. mówią, że jestem - cytuję: 'pierdolonym malkotentem, który spuszcza się pod myśl o tym jak bardzo nieznanego składu płytkę właśnie przesłuchał'.
Nie zgadzam się z tą tezą. Uważam po prostu, że polska scena jest kurewsko biedna i tak jak z baggy jeansów - większość z nas prędzej czy później z niej wyrośnie. Dzięki temu podejściu uniknąłem wielu rozczarowań, a i zapewniło mi one parę niespodziewanych zachwytów. Tak właśnie było z płytą Małpy.
'Kilka numerów o czymś' to drugi projekt toruńskiego rapera. Małpa chociaż może na pierwszy rzut ucha wydawać się 'kolejnym truskulem z podwójnymi, którego flow nie kładzie na kolana' to typ zaangażowaniem i charyzmą z jaką wypluwa wersy urzeka i przysłania drobne niedociągnięcia w sferach technicznych.
Warstwa liryczna płyty jest jej dużym plusem. Brak jej sztucznej elokwencji i pokazywania wszystkim, że posiada się słownik synonimów - wersy są proste, szczere i łatwostrawne. Produkcja zaś z powodzeniem stylistycznie nawiązuje do najlepszych lat gry. The Returnes wyprodukowali dwa najlepsze bity na krążku, strasznie jaram się gitarowym 'Nie byłem nigdy', który wrzucam niżej.
Polecam krążek wybrednym, bo naprawdę ciężko jest dzisiaj o tak dobry polski materiał.
PS. Jeżeli trafiłeś tu przypadkiem albo np. z linka na moim profilu w którymś z portali społecznościowych. Na co dzień słuchasz Firmy, jarasz się też Jurasami, Wigorami i myślisz teraz - 'o, wreszcie wrzucił coś polskiego, ściągnę!' - nie ściągaj, wypierdalaj.
Wywodzący się z Philly skład został zauważony przez szersze grono słuchaczy dzięki promocji ze strony Pretty Much Amazing!, strony odpowiedzialnej między innymi za hype The Cool Kids. Słyszałem porównania Chiddy Bang właśnie do nich - nie są one zbyt trafne ale mogą łatwo zobrazować twórczość grupy przed jej ogarnięciem.
Droga, którą obrali jest dosyć nietypowa. Poza solidnymi flow i dobrymi tekstami, charykteryzują się bowiem oryginalnym podejściem do samplingu - remixują i samplują najpopularniejsze bangery z gatunków jak indie pop czy electro. 'Kids' na samplach z kawałka MGMT o tym samym tytule to murowany blow up.
Wrzucałem ostatnio zbiór nie wydanych na niczym utworów składu, dostępnych za darmo w interecie. Tych, którym materiał podszedł jestem szczęśliwy zawiadomić (dzięki za cynk t) że Chiddy Bang wydał oficjalny mixtape pod patronatem Crook and Castles, Pretty Much Amazing i OnSmasha. Na płycie znajduje się trochę zbędnych skitów i 3 znane już dobrze kawałki, ale tak czy siak naprawdę warto to ściągnąć. Dodam na koniec, że na jednym z premierowych numerów udziela się Black Thought, wrzuciłem kawałek do przesłuchania.
Pozwolę sobie wrócić do Sandpeople wrzucając podwójny solowy debiut Illmaculate'a i Onlyone'a. Gdybym nie wiedział kim są ci ludzie, nie wiem czy w ogóle bym się zabierał za ten materiał. Musicie się zastanawiać co może stać za tym bardzo oryginalnym i błyskotliwym tytułem; okładką przedstawiającą dwóch wiggerów w jaskrawych koszulkach i subtelnym nawiązaniem do tytułu przy pomocy głowy świni. Otóż - dwa zajebiste albumy. Nie wpadłbyś, co?
'Police Brutality' to dwupłytowa produkcja, pierwszy cd należy do Ill'a, drugi do Onlyone'a. Materiał jest mimo tego niesamowicie spójny pod względem nie tylko produkcji, ale ogólnego odbioru kawałków. Oboje reprezentują podobne style kładąc elokwentny bragging mixowany z osobistymi przemyśleniami na głównie agresywne, tłuste bity. Głównie, bo zdarzają się też wolniejsze kawałki. Nie ma przecież albumu bez np. kawałka 'o sztukach' lub 'dla sztuk'. Wspominam o tym, bo jaram się bardzo wspólnym numerem 'Push Her Away', rozpoczyna się on na samplu z 'Ain't No Sunshine' i jest bardzo mocnym broken love songiem.
Wielkim plusem faktu, że chłopaki nie mają w ekipie speca od marketingu czy makijażysty jest fakt, że nie budują oni żadnych imageów i jakoś nie wiem, fajnie się słucha tekstu typu 'stary nie miałem nigdy broni w rękach' w kawałku mającym większe pierdolnięcie niż całe dyskografie gangsta raperów.
Sapient to członek Sandpeople. Sandpeople to ekipa, o której już pisałem, więc nie będę się powtarzał, ale myślę że warto wspomnieć jeden fakt - jestem psychofanem. Poważnie. Jak myślę o tym jak bardzo jaram się ich twórczością to znajduję zrozumienie dla typów, którzy "wiedzieli co z nim zrobić" gdy Rychu prosił. Tak więc jeżeli szukasz obiektywnej opinii i rozrysu plusów, minusów - życzę powodzenia.
09 był mega owocnym rokiem dla fanów ludzi piasku. Szczególnie opisywany Sapient był bardzo produktywny i co strasznie fajne - działał głównie charytatywnie. Wrzucony przeze mnie dziś album leży sobie spokojnie na serwerach Sandpeople, będać dostępnym kompletnie za darmo. (nowy album Debasera, którego Sap jest członkiem - tak samo, polecam, może wrzucę w sumie)
Jako, że wydany został w tym samym roku co legal 'Make More' (w wersji zremixowanej 'Make Morphine' - też dostępny kompletnie za free) myślałem, że 'Famine Friends' to jakieś nie warte przesłuchania odrzuty. Zaskoczenie dopadło mnie gdy okazało się, że album wszedł mi o wiele mocniej niż legal.
'Famine Friends' promuje nawet teledysk, zrealizowany do 'She Doesn't Love Me'. Teledysk może nie jest niczym specjalnym, ale nie zepsuł mi odbioru kawałka, który jest dla mnie najmocniejszym z cedeka.